sobota, 30 października 2010

Rodzaił IV

Davin jak obiecał tak też przyszedł sprawdzić jak się czuje Chris. Gdy go zobaczył aż się przestraszył bez żadnego pytanie Sindre czy może, zabrał chłopca do pierwszego lepszego pokoju. Położył go na łóżku i zabrał się za  opatrywanie jego ran. Najbardziej bał się dotknąć tych na plecach, gdyż były one w masakrycznym stanie. Najpierw je oczyścił, później posmarował maścią i zawinął go bandażem. Chris nie krzyczał tylko leżał spokojnie bojąc się każdego ruchu, który mógłby zdenerwować mężczyznę. Davin widząc to próbował rozmawiać z Chrisem lecz bez żadnego skutku. Podał mu tabletki przeciw bólowe i nasenne. Chrisowi się to nie podobało, ale je zjadł, po paru minutach zasnął. Davin jeszcze raz spojrzał na chłopca i opuścił pokój.  Jak zwykle musiał szukać Sindre po całym domu. Gdy go w końcu znalazł zaczął na niego krzyczeć:
- CO TY WYPRAWIASZ? CHCESZ ŻEBY TO BIEDNE DZIECKO PRZEZ CIEBIE SIĘ WYKRWAWIŁO? CZY TY W OGÓLE MASZ POJĘCIE CO ON CZUJE? WYDAJE MI SIĘ ŻE RACZEJ NIE, WIESZ WYDAJE MI SIĘ ŻE TOBIE TEŻ BY NIE BYŁO PRZYJEMNIE GDYBY CIEBIE TEŻ KTOŚ TAK TRAKTOWAŁ. JEŻELI NIE PRZESTANIESZ TO PRZYSIĘGAM ŻE CI GO ZABIORĘ. ROZUMIESZ?
Sindre zamurowało. Jego przyjaciel jeszcze nigdy tak na niego nie krzyczał a raczej wrzeszczał. Po chwili znowu przybrał obojętny wyraz twarzy. Spojrzał na Davina i nic sobie z tego nie zrobił tylko machnął ręką. Davin widząc to wkurzył się jeszcze bardziej.
-CZY TY NIC NIE ROZUMIESZ? JESTEŚ SKOŃCZONYM IDIOTĄ
- Mógłbyś mi wytłumaczyć dlaczego jestem idiotą?
-CZY TY NIE WIDZISZ JAKI MASZ PRZY SOBIE SKARB? POWINIENEŚ O NIEGO DBAĆ.
-Skarb? Chyba sobie żartujesz. To jest tylko głupia zabawka z którą można zrobić co się chce, a gdy sie zepsuje wymienić na inną.
- TY NAPRAWDĘ JESTEŚ IDIOTĄ. WIESZ CO SKORO TO DLA CIEBIE TYLKO JAKAŚ TAM ZABAWKA, KTÓRĄ MOŻNA ZMIENIĆ NA INNĄ TO MI GO ODDAJ A SOBIE KUP INNĄ.
- Chyba sobie żartujesz. Włożyłem w tą dziwkę kupę kasy i mam ci ją tak poprostu oddać?
- Nie oddać tylko odsprzedać. Zapłacę Ci tyle ile za niego dałeś.
- Nie no ni wieżę Tobie podoba się ta dziwka, to nic nie warte coś?- Sindre nie wiedząc czemu, poczuł się dziwnie mówiąc te wszystkie słowa o Chrisie.
- Tak podoba mi się i masz coś do tego?
- Nie ale wiedz sobie, że Ci go nie oddam, ani nawet nie odsprzedam. Za bardzo podobają mi się Jego krzyki i prośby żebym przestał.
- Jesteś naprawdę idiotą. Kiedyś to zrozumiesz, ale wtedy będzie już za późno.
- Na mnie nie działa ta twoja gadka. Jak go zabraknie to kupie sobie inną dziwkę, którą będę traktować jak mi się tylko będzie podobać.
- Idiota.- powiedziawszy to wyszedł z domu.

 Sindre poszedł sprawdzić co z Chrisem, lecz gdy go nie znalazł w pokoju, w którym go zostawił, pomyślał że chłopak uciekł. Zaczął go szukać po wszystkich pokojach. Gdy otworzył ostatnie drzwi jego oczom  ukazała się słodko śpiąca twarzyczka chłopca. Była ona wykrzywiona w grymasie bólu. Nie wiedział czemu ten dzieciak wzbudza w nim tyle uczuć jednocześnie. Podszedł bliżej do niego, chciał dotknąć Jego twarzy, ale się powstrzymał. Teraz zrozumiał o co chodziło Davinowi. Nie mógł tylko zrozumieć co chłopiec ma w sobie takiego. Sindre nie mógł się już powstrzymać i dotknął twarzy Chrisa. Po chwili zauważył że Chris ma wysoką gorączkę. Wyszedł szybko z pokoju i zaczął gdzieś dzwonić.
-Czego chcesz?- spytał wściekły Davin.
-Chce cię przeprosić, wiem że źle robię, ale inaczej nie umiem.
-Czy to znaczy że nasz wielki Sindre niezmienny człowiek, chce być lepszy i to ze względu na tak to ująłeś "nic nie wartą dziwkę"- Jego wypowiedz ociekała kpiną.
- Wiem, że źle zrobiłem. Proszę Cie mógłbyś tu przyjechać bo ten smar... znaczy chłopiec ma wysoką gorączkę.
-Dobrze przyjadę, ale nie ze względu na Ciebie tylko Chrisa, który teraz cierpi przez CIEBIE.

Nie minęło 20 min a Davin już był w rezydencji Sindre. Bez zbędnego pukania wszedł do domu. Poszedł odrazu do Chrisa. Sindre siedział przy chłopcu. Czyżby naprawdę chciał się zmienić? Davin jakoś nie mógł w to uwierzyć. Podszedł do Chrisa, który spał nawet spokojnie, miał tylko lekko przyspieszony oddech i był bardzo spocony. Davin wyciągnął termometr i zmierzył temperaturę chłopcu. O mało co nie spadł z krzesła widząc ile stopni ma Chris. Przy tak wysokiej temperaturze powinien wylądować w szpitalu. Musiał jak najszybciej podać mu jakieś szybko działające tabletki. Jeżeli temperatura nie zejdzie mu w ciągu nocy będzie musiał go zabrać do szpitala.
Davin został u Sindre, aby sprawdzać w jaki jest stanie chłopiec. Nad ranem Chris już nie miał tak wysokiej gorączki jak w nocy. Davin chcąc, nie chcąc musiał poważnie porozmawiać z Sindre.
-Dobrze wiesz, że zabijesz go takim traktowaniem.
-Wiem, że źle go traktuje, ale ja inaczej nie potrafię.- Sindre naprawdę zaczynał żałować tego wszystkiego.
-Jeżeli chcesz to pomogę Ci się zmienić.
-Dobra.
-Ale musisz mi coś obiecać.
-Co?
-Musisz robić wszystko co Ci powiem.
-Obiecuje.
-A wiec dobrze. To zaczniesz od tego, że gdy się obudzi pójdziesz do niego spytasz jak się czuje, czy chce coś do jedzenia i do picia. I nie zapominaj że musisz być miły.
-Co??? Ale ja tak nie potrafię...
-Dlatego musisz się nauczyć. Idź sprawdź czy się obudził.

Chris zaczynał się już budzić, nie wiedział gdzie jest. Nie przypominał sobie tego pokoju. Chciał wstać ale nie miał siły, był wyczerpany, wszystko go bolało, a w gardle miał sahare.  Nagle drzwi się uchyliły a w nich stał Sindre. Chris przestraszył się że znów zrobił coś co rozzłościło Jego Pana. Chris już chciał powiedzieć że to nie on tu przyszedł i że...
-Jak się czujesz?-Chrisa aż zamurowało, jego oprawca pyta go jak się czuje? Nie wiedział co zrobić dlatego siedział cichutko wpatrując się w pościel.-Chcesz wyczerpać mają wytrzymałość , nikt Cię nie nauczył że należy odpowiedzieć jak ktoś Ci zada pytanie?- Podszedł szybko do Chrisa już podnosił rękę żeby go uderzyć , lecz w ostatniej chwili się powstrzymał. Chris zamknął oczy w oczekiwaniu uderzenia, które nie nadeszło. Otworzył powoli oczy i zobaczył wyciągniętą rękę swojego pana, która miało go uderzyć , lecz tego nie zrobiła. Musiał się przemóc aby odpowiedzieć.
-Przep-praszam. Czy Ja móg-głbym po-pro-sić szkolnkę wod-dy?- Odpowiedział jąkając się.
- Zaraz Ci ją ktoś przyniesie. Chcesz coś do jedzenia?
- Nie, nie trzeba.-Odpowiedział szybko widząc wyraz twarzy Sindre.
-Dobrze, zaraz wrócę

Po paru minutach wrócił z całą tacą jedzenia, jakimś sokiem owocowym i tabletkami. Chrisowi się chyba przewidziało, nie mógł uwierzyć co widzi na tacy. Nie wiedział co o tym wszystkim myśleć.
- Proszę. Najpierw musisz coś zjeść, a później wszystkie tabletki jakie Ci przyniosłem. I nie sil się na taki wyraz twarzy bo wiem że wszytko Cie boli.
- Ciekawe przez kogo jestem w takim stanie.- Powiedział zanim się ugryzł w język. Sindre szybko do niego podszedł i uderzył go mocno z pięści w twarz.
-To cię nauczy że mi się nie pyskuje. A i od teraz ten pokój należy do Ciebie. Możesz robić w nim co chcesz ale nie wolno Ci z niego wychodzić bez mojego pozwolenia jeżeli to się stanie czeka Cię okropna kara. - Chris mimo woli uśmiechnął się na ten gest ze strony Sindre.


Chris siedząc teraz w swoim pokoju rozmyślał nad Sindre, który albo chce sobie go w nim rozkochać a później upokorzyć albo po prostu chce być miły. Dalej rozmyślając nad swoją przyszłością zaczął jeść to co mu przyniósł Sindre. Było tego dość sporo i prawie same łakocie jakich jeszcze tu nigdy nie dostał. Jego posiłki a raczej posiłek składał się z 2 kromek chleba i zimnej herbacie bez cukru. A tu tak nagle dostaje cały talerz naleśników z polewą toffi, do tego 2 pączki z czekoladą i serem, parę kromek chleba z dżemem jagodowym a do tego wielką szklankę soku wieloowocowego. Próbował wszystkiego po kolei. Gdy zjadł wszystko odłożył tacę na stolik nocny, chciał się położyć lecz szybko z tego zrezygnował czując ból. Położył się więc na brzuchu , ale zrobiło mu się nie dobrze, gdyż za dużo zjadł. Postanowił że przeczyta jakąś książkę. Zauważył że na pułkach jest ich strasznie dużo. Zabrał pierwszą książkę z brzegu i zaciekawił go już sam tytuł, więc zabrał się za czytanie. Po przeczytaniu paru rozdziałów stwierdził że książka jest bardzo ciekawa. Nie zauważył nawet kiedy się ściemniło. Jego powieki stawały się coraz cięższe, po paru minutach zasnął w fotelu.

Po paru godzinach przyszedł do niego Sindre, chciał sprawdzić jak się czuje. Gdy wszedł do pokoju zobaczył uśpioną twarzyczkę ślicznego chłopca, nie chcąc go budzić, zabrał go na ręce i przeniósł do łóżka. Chłopiec ufnie się w niego wtulił i nie chciał puścić. Po paru minutach uwolnił się z uścisku chłopca. Spojrzał na książkę leżącą na stoliku obok fotela i uśmiechnął się na sam tytuł. była to jego ulubiona książka.

Kolejne dni mijały w ciszy. Sindre nie wykorzystywał już Chrisa, tylko zazwyczaj krzyczał i wychodził z pokoju. Sindre nie wiedząc co z sobą zrobić chodził po ogrodzie i oglądał spadające liście gdyż był już jesień.  Chris natomiast siedział w pokoju i się nudził. Ale wolał już takie życie niż bicie i katowanie go.  Sindre stał się bardzo łagodny co spodobało się Chrisowi. Bał się go nadal a szczególnie gdy krzyczał na niego, wtedy wszystkie straszne wspomnienia wracały do niego ze zdwojoną siłą. Chris całymi dniami siedział i czytał książki. Chciał aby wszystko było tak jak dawniej zanim dostał sprzedany Sindre. Żeby znów mógł się spotykać z dziewczynami, chodzić do kina z przyjaciółmi, brakowało mu tego. czuł że jeż dłużej tego ni wytrzyma. Chciał wrócić do domu.Postanowił to wszystko skończyć. Zabrał ze sobą szklany wazon do łazienki, rozbił go. Zabrał jeden z najostrzejszych kawałków. Chciał to już mieć za sobą. Zaczął się ciąć po rękach, udach, bolało go i to bardzo. Nie chciał zwracać uwagi na ból, ciął się dalej.Tracił coraz więcej krwi. po paru minutach albo godzinach stracił już rachubę czasu zaczęło robić mu się zimno.  Upuścił odłamek wazonu i zamknął oczy, zastanawiał się jak będzie po drugiej stronie. Powoli zaczął tracić świadomość. Na samom myśl  że to już koniec jego tragicznego życia uśmiechnął się pomimo bólu jaki teraz czuł.


Sindre właśnie wszedł do pokoju z tacą pełną jedzenia, zauważył że nie ma nigdzie Chrisa, wiec poszedł do łazienki. Drzwi były uchylone. Wszedł i nie wiedział na co u wieścić wzrok. Po całej ziemi były porozrzucane kawałki szkła a pomiędzy nimi płynęła krew. Krew umierającego Chrisa. Sindre widząc co się stało zabrał szybki z ziemi drobne ciałko Chrisa i zaniósł go do pokoju na łóżko. Chciał zatamować jakoś krew, ale nic nie dawało przystawianie do nich ręczników. Wyciągnął szybko telefon i zaczął gdzieś dzwonić...


****************************************
Przepraszam że tak długo nic nie dodałam ale musiałam się uczyć do testów...  masakra z tą szkołą...
mam nadzieje że rozdział będzie się podobał.

Pokój Chrisa 

czwartek, 23 września 2010

Rozdział III

Chris obudził się gdy było jeszcze ciemno. Nie dał rady się ruszać. Wszystko go bolało, aż chciało mu się płakać. Chciał być teraz w swoim domu i śmiać się z wszystkiego myśląc ze to był tylko głupi sen. Próbował się podnieść. Musiał podtrzymywać się ściany aby nie upaść na ziemie. Po kilku krokach, które przysparzały mu wiele bólu dotarł na prowizoryczne łóżko. Było mu zimno więc okrył się starym kocem gdyż nic innego tam nie było. I zasnął.

Rano obudziło go skrzypnięcie drzwi. Widząc w nich Sindre przestraszył się nie na żarty. Sindre podszedł do niego i zwalił go z "łóżka". Chłopiec uderzył o podłogę.
-Wstawaj nie mam czasu tu siedzieć!
-Ni-ie ma-m sił-y wst-ać...- Powiedział jąkając się Chris.
-Nie masz siły tak?- Sindre podszedł do swojej zabaweczki i zaczął ją kopać. Chris płakał i prosił aby przestał lecz Sindre nie zwracał na to uwagi. Przestał dopiero gdy wszystkie prośby ucichły.
-O nie, nie pozwolę odejść Ci tak szybko!- Podszedł do Chrisa, podniósł go i rzucił nim na łóżko.

Wyszedł z pokoju i gdzieś zadzwonił.
-Cześć. Masz czas?
=A o co chodzi?
-Mam mały problem z nową zabaweczką, mógłbyś przyjechać?
=Znowu... Czy ty się kiedyś zmienisz?
-Raczej nigdy.-uśmiechną  się cwanie, czego nie mógł zauważyć jego rozmówca.
=Będę za 20 min.
-To czekam.

Po 20 minutach przyjechał Davin, bo tak miała na imię osoba z którą Sindre rozmawiał przez telefon.
Davin był młodym lekarzem który zajmował się niewolnikami Sindre, lecz nie tylko. Był także lekarzem w szpitalu. Davin poszedł od razu do Chrisa, gdyż wiedział gdzie znajduje się jakie pomieszczenie w tym domu. Lekarz widząc chłopca aż się dziwił. Sindre nigdy nie miewał tak młodych niewolników zawsze byli między 19 a 22 rokiem życia, a ty takie dziecko, miał może na oko z 14 albo 15 lat. Davin zabrał się za opatrywanie i badanie chłopca. Skrzywił się widząc tyle ran na jego ciele.

Gdy lekarz skończył zaczął szukać właściciela domu. Znalazł go dopiero w salonie.
-Skończyłem.
- Dobra. A masz ochotę na kawę?
-Z miłą chęcią napije się.
-To poczekaj tu a ja zaraz wracam. Rozgość się.
Davin wygodnie usiadł sobie w wielkim fotelu. Po kilku minutach wrócił Sindre z dwoma parującymi kubkami.
-Musimy poważnie porozmawiać.- Powiedział Davin.
-Dobra to mów o co chodzi.
-Nie możesz tak traktować tego chłopca to jest jeszcze dziecko.
-Żadne dziecko skończył już 16 lat. A to już nie moja wina że wpakował się w takie bagno.
-Może i nie twoja, lecz jeśli nadal będziesz go tak bił i brutalnie że tak powiem "uprawiał sex" i tak wiem że ten chłopiec tego nie chciał a Ciebie to nakręcało i było jak było dlatego nie wnikam w to.
-Pierwszy raz mam tak młodego niewolnika dlatego traktuje go ulgowo nie uważasz?
-Może i ulgowo, ale jeśli dalej będziesz go tak traktował to on nie dożyje następnego tygodnia.
-Nie pozwolę smarkaczowi aż tak szybko zejść z tego świata. Najpierw muszę się nim nacieszyć.
-Proszę Cie Sindre traktuj go lepiej. Ja już muszę lecieć. Postaraj się aby odpoczywał przez parę dni i musi dobrze jeść żeby szybko doszedł do siebie.
-Spróbuje się postarać, ale nic nie obiecuję.
-Przyjdę tu za parę dni sprawdzić jak on się czuje. Do tego czasu żadnego bicia i sexu PAMIĘTAJ.

Po paru godzinach Sindre poszedł sprawdzić jak się czuje Chris. Chłopiec spał spokojnie. Sindre podszedł do niego i patrząc tak musiał przyznać że jego niewolnik wygląda jak aniołek. Gdy uświadomił sobie o czym myśli odpędził je i wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami.

Po Paru dniach spędzonych w zamknięciu, Chris postanowił uciec. Miał to zrobić przy pierwszej nadarzającej się okazji. Schował się w rogu pod ścianą tak aby go nikt nie zauważył i czekał. Minęło parę minut lub godzin drzwi się otworzyły,a w nich stał nie kto inny jak Sindre. Chris zaczął się wahać lecz przezwyciężył strach i rzucił się do wyjścia. Sindre nie wiedział co się stało, lecz gdy tylko uświadomił sobie że jego niewolnik ucieka, zaczął biec za nim.
Chris biegał po domu i szukał jakiejś drogi ucieczki, gdy tracił już nadzieje że uda mu się uciec, tylne drzwi ustąpiły po naciśnięciu klamki. Już myślał że jest wolny, gdy nagle coś a raczej ktoś go złapał i zaczął ciągnąć za ubrania w głąb domu. Zeszli po schodach na sam dół gdzie było bardzo ciemno. Sindre zaświecił światło i chłopcu ukazała się sala jak z horroru. Kajdany przy ścianach różne stoły z kajdanami. Sindre wkurzył się na poważnie przykuł Chrisa do jednych z kajdan w ścianie i zdjął mu ubrania. Podszedł do jakiegoś stolika i zabrał z niego bat.Chris widząc to chciał uciec lecz nie miał jak. Sindre wziął zamach i uderzył. Z pleców jego niewolnika pociekła krew. Chris nie chciał dać mu tej satysfakcji i nie krzyczał. Następne uderzenie nic, kolejne tez nic, nawet nie załkał.
-Krzycz... Czemu nie prosisz abym przestał?
Kolejne uderzenie, kolejne i kolejne. Chris już nie wytrzymał i się rozpłakał. Po kilku kolejnych zaczął już krzyczeć.
-Przepraszaj, że u ciekłeś i to już.
Sindre nic nie usłyszał. uderzył wiec chłopca jeszcze mocniej.
-Przepraszaj. Ja mam czas. Jeżeli tak lubisz ból to możemy zabawić się inaczej.
Sindre odłożył bat na swoje miejsce i podszedł do Chrisa. Podniósł go na wysokość swoich bioder i docisnął do ściany. Chris aż krzyknął. Sindre rozpiął sobie rozporek i sztywnego już penisa wsadził po same jądra do wnętrza chłopca. Chris znowu krzyczał. Sindre był bardzo brutalny, aż Chrisowi zakręciło się w głowie.
Po kilku minutach już nie wytrzymał i krzyczał dławiąc się łzami że przeprasza i już więcej tak nie zrobi. Sindre słysząc to wszedł jeszcze parę razy w swojego niewolnika i doszedł w nim. Jego sperma wymieszała się z krwią Chrisa.
-Następnym razem pomyślisz zanim coś zrobisz.- Powiedziawszy to wyszedł z "pokoju" i zostawił przykutego u obolałego chłopca samego. 

**********************************************************************

I jest następny rozdział. trochę taki dziwny, ale myślę że może być.
Pozdrawiam wszystkich moich czytelników.


Salon Sindre.

Davin. 29 letni lekarzy zajmujący się niewolnikami Sindre. Przyjaciel Sindre z dzieciństwa.

piątek, 17 września 2010

Rozdział II

Gdy chłopiec się obudził ujrzał nad sobą pochylona postać. Po kilku chwilach zaczął sobie przypominać co się stało ubiegłej nocy. Wtedy uświadomił sobie kim jest osoba, która pochyla się nad nim.

Chris chciał się ruszyć lecz uniemożliwiało mu to, że jego ręce były przywiązane do ramy łóżka. Chłopiec wtedy zrozumiał że jest także nagi. Z przerażeniem spojrzał na Sindre, któremu się to podobało. Chciał jak najszybciej wziąć chłopca siłą. Podniecało go przerażenie Chrisa wymalowane na twarzy ale także to że był dziewicą (prawiczkiem... jak kto woli:))
Zaczął się masturbować tak aby jego penis był sztywny i gotowy do działania.  Kiedy stwierdził że jest już gotowy podniósł nogi chłopca i brutalnie w niego wszedł. Chris zaczął krzyczeć z bólu i prosić żeby przestał.
-Proszę przestań to aaaa boli.- błagał Sindre z całą twarzą zalaną łzami.
-Proś i krzycz to mi się w was najbardziej podoba gdy was biorę. Podniecasz mnie coraz bardziej. Krzycz głośniej.
Sindre poruszał się coraz szybciej i gwałtowniej. Czuł się cudownie w jego ciasnym wnętrzu. Chris czuł że zaraz tego nie wytrzyma, powoli zaczął tracić świadomość. Po jego udach ciekła krew. Nagle poczuł silne uderzenie w brzuch. Sindre widząc jak cierpi jego zwierzaczek podniecił się prawie do granic możliwości. Po kilku następnych pchnięciach doszedł w wnętrzu Chrisa. Krew zmieszała się ze spermą Sindre. Chris czuł do siebie wielkie obrzydzenie, po tym co mu zrobił jego nowy "Pan". Widząc że jego zwierzaczek ledwo żyje odwiązał line od ramy łóżka i pociągnął chłopca. Chris nie miał siły utrzymać się na nogach dlatego wylądował na ziemi aż sykną z bólu. Sindre nie przejmując się niczym dalej ciągnął swoją zabaweczkę. Za Chrisem ciągnęła się ścieżka z jego krwi. Gdy doszli do jakichś drzwi zatrzymali się. Sindre je otworzył i wepchnął tam chłopca po czym zamkną drzwi na klucz. Chris w coś uderzył i stracił przytomność.

****************************************************************************

Troche krótka ale.....
Nie wiem jak wam się spodoba ale cóż musiałam ją dodać gdyż mi sie podoba...

~Sakura Kagure- nie za bardzo umiem opisywać sceny łóżkowe dlatego mogłam dodać tylko coś takiego.... Nie wiem jak Ci się to spodoba no i dziękuje za kom....

~Silris- nigdy się nie gniewam nawet się ciesze że zwróciłaś mi uwage bo wiem co powinnam zmienić...
z góry dziękuje.:) 

A notke dedykuje moim ~Silris i ~Sakura Kagure ( nie wiem jak odmienić wasze nicki...:))


Tak wygląda klitka Chrisa tylko jest utrzymana w czarnych kolorach...

wtorek, 14 września 2010

Rozdział I

Zaczne może od samego początku.... Nazywam sie Chris i mam 16 lat. Ostatnio moje na pozór zwyczajne życie zmieniło sie w koszmar...
Od pewnego czasu spotykałem sie z cudowną dziewczyną, byłem w niej naprawde zakochany. Miała wspaniałe anielskie imie- Jessica. Była starsza ode mnie o 4 lata. Nie przeszkadzało nam to w naszych spotkaniach, gdyż byliśmy w sobie naprawde zakochani przynajmniej tak uwarzałem. Lecz wtedy jeszcze nie wiedziałem kin tak naprawde była. Okazało się że należała do grupy ludzi zajmujących sie handlem ludzi. Spotykała sie z młodszymi od siebie aby wyciągnąć jak najwięcej informacji o danej osobie a później ją sprzedać za chorendalną cene bogatym ludzią.
To może opowiem jak mnie porwano...
Niezbyt dużo pamiętam...
Wiem że szedłem ulicą i nagle z czarnej furgonetki wyskoczyło 2 osiłków którzy szybko podbiegli do mnie i coś mi chyba wstrzykneli gdyż nagle wszystko zamazało mi sie przed oczami i moje ciało zrobiło sie strasznie ciężkie.
Gdy sie obudziłem poczułem że jestem nagi a nade mna pochyla sie nie kto inny jak mój anioł, byłem pewny że przyszła mnie uratować lecz bardzo sie zawiodłem widząc ja przytulającą sie do jakiegoś tłustego oblecha.Byłem zdezorientowany całą tą sytuacją. Próbowałem sie podnieś lecz byłem przykłuty do jakiegoś stołu... Usłyszałem czyjąś rozmowe z której udało mi sie usłyszeć tylko że jestem przygotowywany do jakiejś aukcji. Później słyszałem tylko jakieś szmery.

***********************************************************

Młody biznesmen właśnie wychodził ze swojej firmy gdy nagle jego przyjaciel pojawił sie z nikąd i wpadł na swojego szefa.
-Sindre chodzmy sie gdzieś zabawić.- Zaproponował Kaitan.
- Już Ci wcześniej mówiłem, że dzisiaj jade po nową zabaweczke.
- A co sie stało z poprzednią?
- Nie wytrzymała zabawy ze mną.
- Wcale sie nie dziwie. Wsumie to i tak chyba najdłużej wytrzymał.- Sindre spojrzał na niego piorunująca jakby chciał go zabić spojrzeniem.- Dobra ja już lece, nie będę zawracał Ci już głowy. Pa

Sindre wsiadł do swojego samochodu, który wyciągał nawet 400 km/h. Jechał bardzo szybko, widocznie spieszyło mu sie. Gdy dotarł na miejsce była już 20:30. Zachwile miały zacząc sie aukcje. Młody biznesmen wszedł wolnym krokiem do starego magazynu z obojętym wyrazem twarzy.Usiadł w pierwszym rzędzie pod sceną. Aukcja sie już kończyła a on nadal nie znalazł odpowiedniej "zabaweczki". Gospodarz widząc znudzoną twarz swojego stałego klienta kazał przyprowadzić najnowszy nabytek.
- Drodzy Państwo chciałbym Wam przedstawić nasz najnowszy nabytek. Chłopak ma 16 lat i jest prowiczkiem. Jego nowy Pan bedzie musiał go sobie wytresować gdyż nam to nie było dane. Cena wywoławcza to 70  tyś jenów. Kto da wiecej.
-75
-80
-85
-90
-120
-120 tys jenow, kto da wiecej...- na sali zapanowała cisza.- a więc 120 tyś poraz pierwszy, porz drugi
-200 tys.
Wszyscy spojrzeli w jedno miejsce znajdujące sie zaraz pod sceną. Młody biznesmen patzrył prosto na swoją prawdo podobnie nową zabarwczke. Chłopiec widząc ten wzrok na sobie wzdrygną sie lecz nadal patrzył chardo na wszystkich, był bardzo pewny siebie.
- 200 tys jenow poraz pierwszy, drugi i trzeci, sprzedane Panu w pierwszym rzędzie... Prosze przyjsc na scene po swoja własnośc.

Po transakcji chłopiec został uspany aby sie nie rzucał podczas jazdy. Teraz jechali do domu Sindre który był położony zdaleka od cywilizacji gdyż jego dom znajdował sie głęboko w lesie. Po dojechaniu na miejsce Sindre wezwał swoje pokojówki aby zajeły sie chłopcem i przypilnowały aby znalazł sie u Niego w pokoju.
Jal zapragną tak też sie stało pokojówki zajeły sie chlopcem i zaniosły go do pokoju swojego nowego pana.
**********************************************************************
A teraz coś na koniec... Nie chce mi sie opisywac wygladu ani pokoju ani domu dlatego obrazki zawsze bd sie pojawiac na koniec notki...
A i z gory przepraszam za jakiekolwiek błedy prosze o wybaczenie...
Jeżeli macie jakieś propozycje do mnie to piszcie a z miłą chcecia postaram sie je spełnic:)
Pokój Sindre. Tylko łóżko jest toche wieksze. 

Dom Sindre tylko że powinien być las, ale to już niech wasza wyobrażnia wymyśli..:)

poniedziałek, 13 września 2010

Bohaterowie

Chris... Ma 16 lat. Został uprowadzony i sprzedany młodmu biznesmenowi.    



Sindre. Ma 26 lat. Jest młodym biznesmenem który lubi ostrą zabawe ze swoimi "zwierzaczkami". Gdy sie któreś "popsuje" idzie i kupuje nowe. Nie ma dla nikogo litości.