czwartek, 17 marca 2011

Kei i Jun

- Hahaha! No co ty? Naprawdę? - zaśmiał się Jun - Nic się nie martw Satoko-san. Myślę, że wszystko będzie dobrze. Pa.
I uśmiechając się cały czas rozłączył się. Włożył komórkę do kieszeni i pogwizdując udał się w stronę parku. Było już późno. Ale jakoś nie martwił się tym. Piwne oczy i podobnego koloru włosy, miła twarz o delikatnych rysach, łagodny uśmiech. To wszystko sprawiało, że był osobą przyciągającą ludzi. Posiadał bardzo wielu dobrych przyjaciół i naprawdę cieszył się życiem. Miał na sobie białą, rozpinaną koszulę i czarne sztruksy z wieloma kieszonkami na nogawkach.
Beztrosko wkroczył w ciemny park nie bojąc się niczego. Park o tej godzinie nocy wyglądał dość strasznie. Opuszczone przestrzenie zajęte tylko przez drzewa, asfalt, trawę i ławki. Nie było wiele rzeczy, których bał się Jun. A na pewno jedną z nich nie była ciemność. Było tak cicho i spokojnie, że naprawdę sie przestraszył gdy usłyszał dzwonek komórkowy. Nie była to z pewnością jego komórka, a nikogo nie widział w pobliżu. Jun przyspieszył odruchowo.
- Gdzie się tak spieszysz Jun? - zapytał ktoś za jego plecami.
Odwrócił się zaskoczony. Przed nim stał nieznajomy mężczyzna. Pierwsze co rzuciło się Junowi w oczy to papieros w zaczepnie uśmiechniętych ustach i dziwne fioletowe oczy. Fioletowe?? Jun cofnął się.
- Nie ma sensu uciekać - powiedział nieznajomy - Mam na imię Kei i chcę, żebyś poszedł ze mną.
- Niby dlaczego mam to zrobić? - zapytał Jun uśmiechając się - Nie boję się ciebie. A tak przy okazji - masz bardzo ładne oczy.
- Pff - zmuszasz mnie do użycia siły. Wiesz o tym?
- Zdaję sobie sprawę, że się bez tego nie obędzie - odpowiedział nadal z miłym uśmiechem.
Mężczyzna był od niego wyższy i silniejszy, ale Jun potrafił się bronić. Kilka ciosów i mężczyzna, który przedstawił się jako Kei, leżał na ziemi.
- Dziękuję. Miło było, ale muszę już iść. Dowidzenia - pożegnał się Jun i poszedł w swoją stronę.
***
- Mam zajęcia Satoko - mruknął robiąc notatki - Nie mogę się codziennie z tobą urywać. Też mam swoje obowiązki.
- Tak. Jasne. Nigdy nie masz dla mnie czasu. A ja potrzebuję wsparcia!
- Przykro mi, ale zbliża się sesja. Muszę się przygotować.
Satoko westchnęła i potrząsnęła blond czupryną. A potem z konfidencjonalnym uśmiechem szturchnęła Juna tak, że musiał łapać papiery w połowie drogi ku kałuży.
- A jak tam twoje pożycie seksualne? Znalazłeś sobie jakiegoś faceta?
- A ty? - odwzajemnił pytanie jednocześnie próbując uporządkować kartki.
- Ja mam. Jest cuuuudownyyy - mruknęła Satoko - Naprawdę wspaniały.
- Jeśli tak mówisz to tak na pewno jest. Ja nikogo nie mam - wyznał wkładając kartki do teczki i patrząc na czubki butów - A chciałbym...
- Jakiegoś wysokiego przystojniaka z zakazaną przeszłością? - zapytała Satoko.
Jun burknął coś pod nosem.
- Nie ma na ciebie lekarstwa. Nieuleczalny, zeschizowany..
- Starczy - mruknął Jun - Muszę iść Satuś. Do zobaczenia jutro.
- Pa.
***
Jun usiadł na swoim zwykłym miejscu, które było od bardzo dawna otoczone pustymi krzesłami. Teraz siedział tam z nogami na ławce ... Kei. Tajemniczy mężczyzna z wczoraj.
- No to teraz mam okazję dowiedzieć się czemu mnie zaatakowałeś - powiedział Jun podchodząc do niego.
- Sądzisz, że ci powiem?
- Byłoby miło...
- A jakbym powiedział, że chciałem cię przelecieć? - zapytał całkiem poważnie Kei.
- Myślę, że bym powiedział, że nie uprawiam seksu z osobami, których nie kocham - odpowiedział po chwili milczenia Jun.
- Czyli wpierw muszę cię w sobie rozkochać? - zapytał Kei lekko się uśmiechając.
Jun zaskoczony milczał. Było to dla niego szokiem. Obcy mężczyzna pytał się czy będzie mógł z nim uprawiać seks jeśli go w sobie rozkocha? To zakrawało na absurd.
- Czy ty sią mną bawisz? - zapytał Jun poważniejąc.
- Nie. Pytam poważnie.
- Starczy mnie rozkochać. Ale jeżeli to zrobisz i zostawisz mnie dla kogoś innego to będę cierpiał. A więc na samym początku będziesz miał utrudnione zadanie.
- Zdania nie zaczyna się od "a więc" - zauważył Kei spokojnie.
Jun uśmiechnął się lekko i usiadł na swoim miejscu. Posłuchał trochę wykładu, a potem się wyłączył. Był zmęczony. Ostatnio źle sypiał. Wykłady miał od Satoko, która była o rok wyżej na tym samym kierunku. Dziś przyszedł tylko dlatego, że nie mógł znieść ciszy pustego mieszkania.
***
- Chodź śpiąca królewno.
Czyjaś ręka potrząsnęła Junem. Ziewnął i podniósł się z ławki.
- Już przerwa - powiedział Kei utkwiwszy w Junie dziwne spojrzenie fioletowych oczu - Czas coś zjeść.
Właściwie fioletowe oczy nic nie pokazywały. Tak jak po Junie było prawie wszystko widać tak po Kei'u właściwie nic. Był to typowy "luzak". Przystojny, z wyzywającym szyderczym spojrzeniem, cienkimi ustami trzymającymi z reguły papierosa albo złośliwie wykrzywionymi. Ale cóż poradzić, na to, że Juna, dobrego, kochanego Juna fascynowały takie osoby? Absolutnie nic. Taki był.
- Tak... Myślę, że możesz mieć rację - odpowiedział ziewając ponownie po chwili milczenia, które wykorzystał na całkowite przebudzenie.
Wstał, wziął plecak i wyszedł z sali. Kei szedł za nim. Jun oglądał się kilka razy za siebie.
- Czemu idziesz za mną? - zapytał stając i obracając się.
- Muszę się trochę o tobie dowiedzieć.
- A co? Informacje, które posiadasz nie są wystarczające? - zaśmiał się Jun.
- Dokładnie - potwierdził Kei z bezczelnym uśmiechem.
Jun zaskoczony patrzył przez chwilę na przystojną twarz po czym wzruszył ramionami.
- Nikt nie powiedział, że będę ci ułatwiał zadanie....
- Sam je sobie ułatwię.
Nie no. To nie jest fair. Jun z jedną rzeczą nigdy nie umiał sobie poradzić - z bezczelną pewnością siebie. Kei taki był. To niedobrze bo Jun nie miał na to odpowiedzi. Czuł się trochę zagubiony. Popatrzył na Kei'a i mrucząc coś pod nosem chciał iść dalej. Jednak ktoś mu zarzucił ręce na szyję i zatoczył się w tył próbując wyśliznąć się z duszącego uścisku.
- A mówiłeś, że nikogo nie masz - rozległ się złowieszczy szept Satoko koło ucha Juna.
- N-nie... mam... - wyszeptał Jun siniejąc.
- On się chyba dusi - zauważył Kei gdzieś zza pleców Juna.
- Wła.. śnie - potwierdził zduszonym głosem.
- Zawsze byłam od niego lepsza - zaśmiała się Satoko poluźniając chwyt.
Jun osunął się na kolana masując sobie szyję i łapiąc oddech. Zgadza się. Technika, której używali nie opierała się na sile tylko na szybkości i zręczności. Satoko była do tego jeszcze bardzo silna. Skąd ta siła brała się w tej dziewczynie tego Jun nigdy nie wiedział. Może to rzeczywiście kwestia osobowości? Jun wstał z trudem.
- Miałaś mi tego nie robić - westchnął patrząc z wyrzutem na swoją przyjaciółkę - Nie przy ludziach.
- Niezły pokaz - zauważył Kei wskazując kilka osób, które przystanęły obok.
Jun wymruczał coś niecenzuralnego i zarumieniony ruszył przed siebie. Słyszał jak Satoko zapoznaje się z Kei'em. Heh... Już się dogadywali. Swój do swojego ciągnie. A on nie miał siły. Tak niedawno zmarli rodzice. Nie potrafił się pozbierać. Może przede wszystkim dlatego, że byli to rodzice idealni. Zawsze miał ich kiedy musiał się wyżalić albo potrzebował pomocy. Dawali mu wszystko co tylko mogli i nigdy nie kłócili się ze sobą. Dlatego gdy dowiedział się, że zginęli w wypadku samochodowym... To był szok. Przez wiele dni nie odzywał się do nikogo i stronił od ludzi. Włóczył się tu i tam bez żadnego konkretnego celu. Bo go nie miał. Poszedł na studia przez to o rok później. Z resztą widząc wiek niektórych studentów... nie on jeden. Wybrał studia zaoczne. Musiał przecież mieć czas na zarobienie na swoje utrzymanie. Miał trzypokojowe mieszkanie, które i tak było za duże jak na jego potrzeby, ale Satoko wymogła na nim wzięcie go, bo, jak uzasadniała: "Na pewno znajdzie się niedługo ktoś z kim będziesz chciał zamieszkać". Jun szczerze w to wątpił, ale nie chciało mu się kłócić. Pracował w restauracji tuż koło swojego mieszkania. Było to wygodne, ale także trochę denerwujące... Niektórzy klienci nie rozumieli słowa "nie". Ale umiał sobie z nimi radzić - w końcu nie na darmo uczęszczał z Satoko na lekcje do jej ojca. Heh. Dziewczyna stanowczo była od niego lepsza. We wszystkim prócz nauki. Tu Jun mógł zabłysnąć. No i błyszczał - skoro mógł to to wykorzystywał.
Myśli Juna zastały przerwane za pociągnięcie w tył za kaptur. Rozglądnął się nieprzytomnie w około i doszło do niego, że przed chwilą prawie nie wpadł pod jadący szybko rower. Mogłoby się to źle skończyć.. i dla niego i dla rowerzysty.
- Patrz gdzie leziesz - usłyszał nad swoim uchem głos Kei'a.
- Tak.. Dobrze... Ale możesz mnie już puścić - mruknął Jun wyrywając się zarumieniony w ramion "swojego przyszłego chłopaka" jak już zdołała podsumować jego przyjaciółka.
Poszedł dalej, nie biorąc udziału w rozmowie prowadzonej przez Satoko i Kei'a, ale w pewnym momencie coś przyciągnęło jego uwagę.
- I wiesz. Jun stał w wodzie i.. - mówiła dziewczyna teatralnym szeptem.
- Satoko! - krzyknął Jun oblewając się rumieńcem i od razu się orientując o czym może opowiadać Kei'owi - Natychmiast przestań!
- A to ciekawe - zauważył Kei z dziwnym uśmiechem - Chciałbym posłuchać do końca.
- Jeżeli tak to zjedzcie sobie sami obiad. Ja się urywam. Pa - powiedział Jun i wyglądał na równie mocno zmieszanego co obrażonego.
- Idziesz z nami i będziesz się przysłuchiwał temu co opowiadam twojemu chłopakowi! - powiedziała stanowczo Satoko śmiejąc się srebrzyście.
- To nie jest mój chłopak - krzyknął Jun na tyle głośno, ze ludzie zaczęli oglądać się na niego.
- Nie krzycz na mnie - westchnęła ze łzami w oczach - Dlaczego na mnie krzyczysz? Chcę tylko twojego szczęścia - powiedziała łamiącym się głosem i ukryła twarz w dłoniach.
- Już nie płacz - zawstydził się Jun - Pójdę tylko nie płacz.
Przysunął się i w tym momencie ręka Satoko go pochwyciła. Dużo można było powiedzieć o Junie - między innymi to, że był naiwny. Teraz został zaciągnięty do pobliskiej restauracji i był zmuszony słuchać historii, które opowiadała. A był zmuszony z prostego powodu - przykuła go kajdankami do siebie. Jun poddał się. Satoko zawsze uzyskiwała od niego to co chciała - jeśli nie prośbą to sprytem.
Szybko minął Junowi ten dzień. Nim się oglądnął było już po zajęciach i szli do domu. Jego domu. Bo Satoko przegrała zakład i Kei mógł spać u Juna. Właśnie się zastanawiał, jak to do cholery jest możliwe, że się zgodził.
- Jun. Nie patrz na boki - ostrzegła go Satoko - Upewnię się, że wpuścisz do domu Kei'a choćbym miała cię gonić i torturować by to osiągnąć.
- Nie trzeba - mruknął Jun, który zaczynał mieć wszystkiego dość - Następnym razem się nie zgodzę! Co to wogle znaczy, że założyłaś się z nim o nocleg u mnie?! To MÓJ dom, a zakład TWÓJ.
- Przecież tak naprawdę chcesz żebym u ciebie zanocował. Podobam ci się - zauważył spokojnie Kei.
Gdyby zawały wśród studentów były częstszym zjawiskiem, Jun'a prawdopodobnie nie byłoby już na tym świecie. A tak tylko otworzył mieszkanie i wpuścił Kei'a do środka przy głośnej asyście rozochoconej Satoko.

****
Minęło kilka tygodni, a Junowi coraz bardziej podobał się Kei. To, że decydował za niego, to, że był zły za każdym razem gdy Jun oglądał się za kimś na ulicy. Kei i Satoko osiągnęli swój cel, a Jun nie był jakoś specjalnie zawiedziony z tego powodu. On miał coś takiego w sobie... Kei z nim zamieszkał sprzedając swoje mieszkanie. Nawet się nie zapytał - po prostu przyszedł i został na stałe.
****
Jun skończył pracę o siedemnastej. Gdy wchodził do domu zdziwiła go nietypowa cisza. Rozglądnął się i zobaczył Kei'a przed telewizorem. Miał słuchawki na uszach. Jun podszedł do niego i popatrzył przez chwilę na ekran. Potem zarumienił się po czubki uszu. Tak intensywnie jak tylko on potrafił. Już się odwracał gdy poczuł na sobie ręce Kei'a. Po chwili wylądował na ziemi przytrzymywany przez swojego chłopaka.
- Czas na odebranie mojej nagrody - szepnął zdejmując słuchawki.
- N-nie.
- Chcesz powiedzieć, że mnie nie kochasz? - zapytał zaglądając swoimi fioletowymi oczami w brązowe, spłoszone oczy Juna.
Odwrócił tylko wzrok i nic nie odpowiedział. Poczuł jego ręce na swojej klatce piersiowej. Potem jedna z rąk powędrowała ku spodniom i rozpięła zamek. Zanurkowała szybko i pewnie w bokserki, a jednocześnie usta przyssały się do delikatnej skóry na szyi Juna.
- Nnnn.. - jęknął chłopak a jego kasztanowe włosy opadły na twarz.
- Mówisz, że chcesz więcej? - zaśmiał się Kei i zaczął zdejmować z niego rzeczy.
Gdy był już nagi związał mu ręce na plecach.
- N-nie - wydyszał Jun ale chwilę potem jęknął przeciągle.
- Spójrz na siebie. Przecież chcesz mnie tak bardzo - poczuł rękę Kei'a na swojej męskości - Nie bój się - szepnął mu na ucho po chwili - Nie mam zamiaru cię zostawiać.
Ciszę trzypokojowego mieszkania przeszył krzyk nabrzmiały rozkoszą.
****
- O rany.. Zrobiliście to? - zapytała Satoko patrząc na odmienionego przyjaciela.
- Yhym - potwierdził Kei przygarniając zawstydzonego Juna do siebie - Zdziwiłabyś się jaki Jun potrafi być głośny.
  Roześmiali się a Jun uwolnił się od jego uścisku i ruszył przed siebie mówiąc, że są nienormalni. mimo to gdy odszedł kawałek od nich uśmiechnął się z satysfakcją. Tak. To było to czego szukał. Teraz tylko nie może pozwolić temu ulecieć. Temu pięknemu uczuciu, które wzbudził w nim chłopak spotkany w parku o północy.

******************************************

Czarnulka55 przepraszam ale nie ma więcej części "mojego udręczyciela" też bym chciała, ale nie stety, może sama kiedyś coś napisze, ale wątpie.
Mam nadzieje że to opowiadanie też Ci się spodoba.

Pozdrawiam wszystkich moich czytelników.

 

1 komentarz:

  1. Buahahaha xD To też było świetne xD Skąd ty to bierzesz, dziewczyno!!?? Dawaj następne, już nie mogę się doczekać xD Pozdro ;)

    OdpowiedzUsuń