Rano obudziło go skrzypnięcie drzwi. Widząc w nich Sindre przestraszył się nie na żarty. Sindre podszedł do niego i zwalił go z "łóżka". Chłopiec uderzył o podłogę.
-Wstawaj nie mam czasu tu siedzieć!
-Ni-ie ma-m sił-y wst-ać...- Powiedział jąkając się Chris.
-Nie masz siły tak?- Sindre podszedł do swojej zabaweczki i zaczął ją kopać. Chris płakał i prosił aby przestał lecz Sindre nie zwracał na to uwagi. Przestał dopiero gdy wszystkie prośby ucichły.
-O nie, nie pozwolę odejść Ci tak szybko!- Podszedł do Chrisa, podniósł go i rzucił nim na łóżko.
Wyszedł z pokoju i gdzieś zadzwonił.
-Cześć. Masz czas?
=A o co chodzi?
-Mam mały problem z nową zabaweczką, mógłbyś przyjechać?
=Znowu... Czy ty się kiedyś zmienisz?
-Raczej nigdy.-uśmiechną się cwanie, czego nie mógł zauważyć jego rozmówca.
=Będę za 20 min.
-To czekam.
Po 20 minutach przyjechał Davin, bo tak miała na imię osoba z którą Sindre rozmawiał przez telefon.
Davin był młodym lekarzem który zajmował się niewolnikami Sindre, lecz nie tylko. Był także lekarzem w szpitalu. Davin poszedł od razu do Chrisa, gdyż wiedział gdzie znajduje się jakie pomieszczenie w tym domu. Lekarz widząc chłopca aż się dziwił. Sindre nigdy nie miewał tak młodych niewolników zawsze byli między 19 a 22 rokiem życia, a ty takie dziecko, miał może na oko z 14 albo 15 lat. Davin zabrał się za opatrywanie i badanie chłopca. Skrzywił się widząc tyle ran na jego ciele.
Gdy lekarz skończył zaczął szukać właściciela domu. Znalazł go dopiero w salonie.
-Skończyłem.
- Dobra. A masz ochotę na kawę?
-Z miłą chęcią napije się.
-To poczekaj tu a ja zaraz wracam. Rozgość się.
Davin wygodnie usiadł sobie w wielkim fotelu. Po kilku minutach wrócił Sindre z dwoma parującymi kubkami.
-Musimy poważnie porozmawiać.- Powiedział Davin.
-Dobra to mów o co chodzi.
-Nie możesz tak traktować tego chłopca to jest jeszcze dziecko.
-Żadne dziecko skończył już 16 lat. A to już nie moja wina że wpakował się w takie bagno.
-Może i nie twoja, lecz jeśli nadal będziesz go tak bił i brutalnie że tak powiem "uprawiał sex" i tak wiem że ten chłopiec tego nie chciał a Ciebie to nakręcało i było jak było dlatego nie wnikam w to.
-Pierwszy raz mam tak młodego niewolnika dlatego traktuje go ulgowo nie uważasz?
-Może i ulgowo, ale jeśli dalej będziesz go tak traktował to on nie dożyje następnego tygodnia.
-Nie pozwolę smarkaczowi aż tak szybko zejść z tego świata. Najpierw muszę się nim nacieszyć.
-Proszę Cie Sindre traktuj go lepiej. Ja już muszę lecieć. Postaraj się aby odpoczywał przez parę dni i musi dobrze jeść żeby szybko doszedł do siebie.
-Spróbuje się postarać, ale nic nie obiecuję.
-Przyjdę tu za parę dni sprawdzić jak on się czuje. Do tego czasu żadnego bicia i sexu PAMIĘTAJ.
Po paru godzinach Sindre poszedł sprawdzić jak się czuje Chris. Chłopiec spał spokojnie. Sindre podszedł do niego i patrząc tak musiał przyznać że jego niewolnik wygląda jak aniołek. Gdy uświadomił sobie o czym myśli odpędził je i wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami.
Po Paru dniach spędzonych w zamknięciu, Chris postanowił uciec. Miał to zrobić przy pierwszej nadarzającej się okazji. Schował się w rogu pod ścianą tak aby go nikt nie zauważył i czekał. Minęło parę minut lub godzin drzwi się otworzyły,a w nich stał nie kto inny jak Sindre. Chris zaczął się wahać lecz przezwyciężył strach i rzucił się do wyjścia. Sindre nie wiedział co się stało, lecz gdy tylko uświadomił sobie że jego niewolnik ucieka, zaczął biec za nim.
Chris biegał po domu i szukał jakiejś drogi ucieczki, gdy tracił już nadzieje że uda mu się uciec, tylne drzwi ustąpiły po naciśnięciu klamki. Już myślał że jest wolny, gdy nagle coś a raczej ktoś go złapał i zaczął ciągnąć za ubrania w głąb domu. Zeszli po schodach na sam dół gdzie było bardzo ciemno. Sindre zaświecił światło i chłopcu ukazała się sala jak z horroru. Kajdany przy ścianach różne stoły z kajdanami. Sindre wkurzył się na poważnie przykuł Chrisa do jednych z kajdan w ścianie i zdjął mu ubrania. Podszedł do jakiegoś stolika i zabrał z niego bat.Chris widząc to chciał uciec lecz nie miał jak. Sindre wziął zamach i uderzył. Z pleców jego niewolnika pociekła krew. Chris nie chciał dać mu tej satysfakcji i nie krzyczał. Następne uderzenie nic, kolejne tez nic, nawet nie załkał.
-Krzycz... Czemu nie prosisz abym przestał?
Kolejne uderzenie, kolejne i kolejne. Chris już nie wytrzymał i się rozpłakał. Po kilku kolejnych zaczął już krzyczeć.
-Przepraszaj, że u ciekłeś i to już.
Sindre nic nie usłyszał. uderzył wiec chłopca jeszcze mocniej.
-Przepraszaj. Ja mam czas. Jeżeli tak lubisz ból to możemy zabawić się inaczej.
Sindre odłożył bat na swoje miejsce i podszedł do Chrisa. Podniósł go na wysokość swoich bioder i docisnął do ściany. Chris aż krzyknął. Sindre rozpiął sobie rozporek i sztywnego już penisa wsadził po same jądra do wnętrza chłopca. Chris znowu krzyczał. Sindre był bardzo brutalny, aż Chrisowi zakręciło się w głowie.
Po kilku minutach już nie wytrzymał i krzyczał dławiąc się łzami że przeprasza i już więcej tak nie zrobi. Sindre słysząc to wszedł jeszcze parę razy w swojego niewolnika i doszedł w nim. Jego sperma wymieszała się z krwią Chrisa.
-Następnym razem pomyślisz zanim coś zrobisz.- Powiedziawszy to wyszedł z "pokoju" i zostawił przykutego u obolałego chłopca samego.
**********************************************************************
I jest następny rozdział. trochę taki dziwny, ale myślę że może być.
Pozdrawiam wszystkich moich czytelników.
Salon Sindre. |
Davin. 29 letni lekarzy zajmujący się niewolnikami Sindre. Przyjaciel Sindre z dzieciństwa. |